Twórz z nami Listę Produktów Tradycyjnych!
Niech Twój produkt stanie się częścią dziedzictwa kulinarnego Pomorza Zachodniego Pomorze Zachodnie to region pełen kulinarnej różnorodności, w którym tradycja i smak są nierozerwalnie związane z lokalną kulturą. Teraz, każdy może włączyć się w tworzenie Listy Produktów Tradycyjnych, dodając do niej swoje unikalne produkty i przyczyniając się do ochrony dziedzictwa kulinarnego regionu.
Obecnie na liście znajduje się już 58 produktów z województwa zachodniopomorskiego, które przez lata zdobyły uznanie dzięki swojej niezmiennej recepturze i autentycznemu smakowi. Te wyjątkowe specjały, takie jak tradycyjne wędliny, pieczywo czy przetwory, są nieodłączną częścią lokalnych festiwali, konkursów i jarmarków. Dzięki nim Pomorze Zachodnie staje się rozpoznawalne na kulinarnej mapie Polski, a jego produkty cieszą się coraz większą popularnością nie tylko wśród mieszkańców, ale także turystów.
Zachodniopomorskie produkty mogą pochwalić się nie tylko długoletnią historią, ale także wysoką jakością. Dlatego tak ważne jest, aby kolejne pokolenia mogły kontynuować te tradycje. Każdy, kto zna lokalny specjał, może go zgłosić, aby również jego produkt stał się częścią tego wyjątkowego dziedzictwa. To doskonała okazja, aby zachować i promować smaki, które budują tożsamość regionu.
Napisz: sek_wrir@wzp.pl
Zadzwoń: 91 454 27 14 lub 91 454 26 90
wrir.wzp.pl
produktytradycyjne.wzp.pl
20 LAT POMORZA ZACHODNIEGO W UNII EUROPEJSKIEJ – CO NAM SIĘ UDAŁO?
1 maja minęło 20 lat, odkąd wstąpiliśmy do Unii Europejskiej. Aż trudno uwierzyć, jak bardzo w tym czasie zmieniło się nasze województwo.
Ostatnie dwadzieścia lat to czas dynamicznego wzrostu i rozwoju społeczno-gospodarczego. Dzięki obecności na wspólnym europejskim rynku polskie produkty mogą bez przeszkód trafiać na rynki państw Wspólnoty i śmiało konkurować jakością z innymi produktami europejskimi. Dowód osobisty pozwala nam swobodnie przekraczać granice państw w strefie Schengen. Ale co najważniejsze, dzięki energii, wewnętrznej determinacji i wsparciu funduszy europejskich możemy realizować nasze pasje i ambicje, zwiększać dobrobyt i zmieniać nasze otoczenie na lepsze miejsce do życia. Takich przykładów w naszym województwie jest wiele.
Dzięki funduszom unijnym możesz przemierzać Pomorze Zachodnie na rowerze. Potwierdzają to liczby. Tylko w 2023 roku z wciąż rozszerzającej się sieci tras rowerowych w województwie zachodniopomorskim skorzystało ponad 1,6 mln rowerzystów. Największą popularnością cieszą się trasy „Stary kolejowy szlak” (190 km), „Trasa Pojezierzy Zachodnich” (345 km), a także trasa wokół Zalewu Szczecińskiego (296 km). Ta ostatnia łączy polski system ścieżek rowerowych z niemieckim. Było to możliwe dzięki przebudowie starego nieużywanego mostu kolejowego w Siekierkach. Dzięki temu cykliści z Niemiec zaczęli licznie odwiedzać Polskę, a Polscy fani rowerów – Niemcy.
Zainwestowaliśmy również w ekologiczny transport kolejowy. Kupiliśmy nowoczesne pociągi hybrydowe (z napędem elektrycznym i spalinowym). Dzięki temu w podróż pociągiem mogą wybrać się również mieszkańcy tych miejscowości, w których nie ma kolejowych linii energetycznych. Możliwość zmiany źródła zasilania pozwala ograniczyć emisję spalin i ułatwia organizację regionalnych przewozów pasażerskich. Pociągi emitują w ten sposób nawet o ponad 300 ton dwutlenku węgla mniej rocznie. Poza tym pasażerowie z pewnością docenią klimatyzowane wnętrze, bezprzewodowy dostęp do Internetu, monitoring czy przestrzeń do przewozu rowerów.
Pamiętamy również o wspieraniu tych, którzy tego potrzebują. Stworzyliśmy system lokalnych usług społecznych „Dobre Wsparcie”. Jest to program ofertujący pomoc w formie sąsiedzkich usług opiekuńczych. W ramach programu dofinansowano także remonty mieszkań osób z niepełnosprawnościami. To pozwoliło zlikwidować bariery architektoniczne. Wdrożyliśmy także „Ubera sąsiedzkich usług opiekuńczych”, czyli technologię, dzięki której każda osoba, która potrzebuje pomocy, może zaalarmować opiekunów o swojej potrzebie. „Dobre Wsparcie” jest pierwszym polskim projektem, który zdobył nagrodę REGIOSTARS. Jest ona przyznawana przez Komisję Europejską projektom finansowanym przez UE, które promują spójność oraz pokazują wpływ i włączający charakter rozwoju regionalnego.
Takie zmiany widzimy w całej Polsce. Charakterystyczne tablice z unijną flagą informujące o dofinansowaniu z funduszy europejskich, które z początku obserwowaliśmy z zaciekawieniem, wtopiły się już w krajobraz. Widzimy je, podróżując nowoczesnymi, szerokimi drogami łączącymi miasta i miasteczka, w których mieszkamy. Widzimy je, odwiedzając przychodnie zdrowia czy szpitale powiatowe, w których powstały nowoczesne sale. Widzimy je, odprowadzając dzieci do wyremontowanych, energooszczędnych i doposażonych w pomoce naukowe szkół. To już ćwierć miliona inwestycji o łącznej wartości ponad biliona złotych!
W samym województwie zachodniopomorskim w ciągu ostatnich 20 lat zrealizowaliśmy 13 tys. projektów za miliardy złotych.
Chcesz wiedzieć, ile z nich zostało zrealizowanych w miejscu, w którym mieszkasz obecnie, z którego pochodzisz lub w którym uczysz się czy pracujesz? Możesz to sprawdzić na: mapadotacji.gov.pl.
W tym miejscu sprawdzisz, jakie inwestycje zostały zrealizowane przy wsparciu funduszy europejskich w naszym powiecie: mapadotacji.gov.pl/projekty.
Możesz wyszukiwać projekty po kategoriach tematycznych (rozwój firm, turystyka, kultura, innowacje), a nawet nazwie beneficjenta czy konkretnego projektu.
Za nami już 20 lat, ale przed nami o wiele, wiele więcej. Jedno jest pewne. Dobrze, że jesteśmy razem.
***
Planujesz realizację własnego projektu? Skorzystaj ze wsparcia Funduszy Europejskich! Możliwości jest naprawdę wiele – sprawdź, na jakie wsparcie Ty możesz liczyć! Na Portal Funduszy Europejskich znajdziesz dostępną ofertę.
Jeśli nie masz jeszcze pomysłu na projekt, poszukaj inspiracji na stronie www.mapadotacji.gov.pl . Znajdziesz tam ponad ćwierć miliona gotowych pomysłów z całego kraju, które mogą Ci pomóc przy tworzeniu własnego projektu!
JEDEN KROK DO ZDROWEGO BUDOWANIA – PRZECZYTAJ „PORADNIK INWESTORA”
wP R O Wadzamy zmiany
na zachodniopomorskiej wsi 2014-2020
Stargardzka Palarnia Dobrej Kawy.
To tu znalazły zatrudnienie osoby z niepełnosprawnością, które swoje kwalifikacje zdobywały w unijnym projekcie.
Ruszamy ze zmianą. Osoby z niepełnosprawnością swoje kwalifikacje zdobywały w unijnym projekcie.
Każda historia ludzka jest wyjątkowa – mówi Olgierd Geblewicz, Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego. – Dlatego nie sposób przecenić projektów unijnych, które integrują mieszkańców Pomorza Zachodniego. Chcemy, żeby każdy człowiek miał prawo do godnego życia, bez względu na sytuację, w jakiej się znajduje.
Stargard: „Nowe umiejętności – nowe możliwości”
– Nauczyłam się wypalać kawę, mielić, są różne rodzaje kaw. Codziennie przyjeżdżam rowerem do pracy. Czy deszcz, czy nie deszcz, przyjeżdżam – mówi Daria Kowalczyk, kolejna zatrudniona tu osoba. Zaś poznana tu Ania Muszyńska zdradza, że pieniądze zarobione w Zakładzie Aktywności Zawodowej „Centralna Kuchnia” przeznacza na książki medyczne. – Z moim najstarszym bratem prowadzę stronę internetową o zdrowym żywieniu – opowiada. Z kolei Przemysław Bartosiewicz w ramach działalności usługowej ZAZ myje autobusy w MPK Stargard. – Jestem zadowolony. Pracuję jeszcze na terenach zielonych. I to, i to lubię – słyszymy.
Wszystkie te osoby łączy to, że były uczestnikami projektu „Nowe umiejętności – nowe możliwości”, który przy wsparciu funduszy europejskich organizowało Polskie Stowarzyszenie na rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną Koło w Stargardzie. Celem był wzrost aktywności 40 osób niepełnosprawnych intelektualnie. Udało się to osiągnąć poprzez działania w ramach Środowiskowego Domu Samopomocy, Warsztatów Terapii Zajęciowej i Zakładu Aktywności Zawodowej „Centralna Kuchnia”.
W ramach ZAZ-u działa uruchomiona dzięki projektowi Stargardzka Palarnia Dobrej Kawy, którą właśnie odwiedziliśmy. – Uczestnicy WTZ są przygotowywani do zatrudnienia przede wszystkim w ZAZ-ie. Dzięki temu, że mamy piec do wypalania gliny, bardzo usprawniliśmy i urozmaiciliśmy prowadzoną w WTZ terapię zajęciową w pracowni ceramiki. Uczestnicy WTZ uczą się tam czynności polegających na tworzeniu wyrobów ceramicznych, ćwiczą wytrwałość, odpowiedzialność, samokontrolę, doprowadzenie pracy do końca. To są elementy prozatrudnieniowe, bo potem te osoby są potencjalnymi pracownikami ZAZ-u. – mówi Przemysław Momot, kierownik ZAZ-u. W terapii zajęciowej najważniejsze jest bowiem to, żeby osobom niepełnosprawnym umożliwić podjęcie pracy. ZAZ „Centralna Kuchnia” zatrudniła 5 osób. Była to dla niech wielka szansa, bo na otwartym rynku praca dla osób z niepełnosprawnością intelektualną jest właściwie nieosiągalna. W Palarni Dobrej Kawy pracują 4 osoby. Jedna osoba, która była wcześniej pracownikiem ZAZ-u, znalazła inną pracę. – Dzięki pracy osoby z niepełnosprawnością intelektualną mają niepowtarzalną szansę na poznanie innych wartości życia i przyszłości wypracowanej, nie darowanej. Tutaj nawiązują relacje z innymi. Spotykają się też po pracy, w soboty, niektórzy wspólnie wychodzą do kina czy kawiarni. Dla nich jest to wielki skok do przodu, jeśli chodzi o rozwój osobisty, społeczny i zawodowy – podsumowuje Przemysław Momot.
Szczecin: „Integruj się z nami”
Kolejną inicjatywą, która podniosła umiejętności i szanse uczestników, był też projekt „Integruj się z nami – kompleksowe formy aktywizacji społeczno-zawodowej mieszkańców województwa zachodniopomorskiego”, realizowany przez Polskie Towarzystwo Walki z Kalectwem Oddział Wojewódzki w Szczecinie. Wzięły w nim udział osoby z różnymi rodzajami niepełnosprawności – zarówno ruchowymi (poruszające się na wózku), niedowidzące i niewidome, jak i z dysfunkcjami umysłowymi. – Chęć przystąpienia do projektu osoby te argumentowały głównie potrzebą zmiany swojej sytuacji na rynku pracy, koniecznością podniesienia swoich umiejętności i kwalifikacji – mówi Anna Storek, koordynator projektu. – W realizacji tego projektu wykorzystaliśmy Centrum Aktywizacji Niepełnosprawnych w Szczecinie, założone wcześniej dzięki dofinansowaniu z Europejskiego Funduszu Społecznego.
W projekcie przeprowadzono cztery rodzaje szkoleń, głównie związanych z obsługą komputera, tj.: pracownik biurowy, grafik komputerowy, multimedia, projektowanie stron www.
– Kierunki te dawały duże szanse na znalezienie zatrudnienia nawet osobom z poważnymi dysfunkcjami ruchu, którym bariery architektoniczne niejednokrotnie zamykały drogę do otwartego rynku pracy. W zawodach, w których zaoferowaliśmy szkolenie, można świadczyć pracę zdalnie, nie wychodząc z domu. Jak pokazały późniejsze lata, a także czas pandemii, umiejętności te okazały się bardzo przyszłościowe – podkreśla Anna Storek.
Uczestnicy korzystali z szerokiej formy wsparcia. Brali udział w spotkaniach z psychologiem i doradcą zawodowym, treningu pamięci, zajęciach z trenerem interpersonalnym i trenerem pracy, korzystali z rehabilitacji zdrowotnej. Po szkoleniu zawodowym (120 godzin) każdy przechodził trzymiesięczny staż w wyuczonym kierunku. Z 48 uczestników aż 21 podjęło zatrudnienie. To bardzo dużo. – Wydaje mi się, iż głównym czynnikiem, który spowodował tak dużą efektywność, była cała koncepcja i ścieżka aktywizacji zawodowej wsparta przez doradcę zawodowego, psychologa oraz trenera pracy – twierdzi Anna Storek. – Muszę też przyznać, że grupa była bardzo zdeterminowana, aby zmienić swój status na rynku pracy i znaleźć zatrudnienie. Ważne było także to, że ściśle współpracowaliśmy z pracodawcami, służąc im pomocą w rozwiązywaniu problemów, dając wskazówki, w jaki sposób mogą skorzystać obie strony.
Agata Rokita
LISTOPAD
Płaćcie gotówką w pubach i restauracjach!
- Płaćcie gotówką w pubach i restauracjach! nawołuje znany krajowy felietonista Łukasz Orbitowski- postanowiłem, że od dziś w lokalach gastronomicznych płacę wyłącznie gotówką– pisze felietonista – Namawiam was do tego samego. Sami pomyślcie czemu. Płaćmy gotówką i dawajmy napiwki, jeśli tylko możemy. Im więcej pieniędzy zostanie u gastrowiary, tym lepiej. Może przetrwają. Inaczej, obawiam się, mogą wrócić puste bramy lat 90., albo, co pewniejsze, na ulicach zostaną banki i knajpy podpięte pod wielkie sieci, jakieś starbunie, maki i inny gnój. Powtórzę. Zatroszczmy się o gastro i płaćmy gotówką…
- Wezwanie Orbitowskiego jest wynikiem konkluzji, że gastronomia to pierwsza branża, która odnotowuje spektakularne upadłości w związku z rozwijającym się właśnie kryzysem. To pierwsza branża, która musi zamykać swoje punkty usługowe z powodu podwyżek stawek i to często kilkakrotnie – na gaz, energię, zamykać z powodu odpływu klientów, którzy zmuszeni są oszczędzać, bo pieniądz traci wartość szybciej aniżeli rosną dochody (szalejąca inflacja), zamykać z powodu braku pracowników którzy nie chcą pracować za dotychczasowe pieniądze, bo straciły one wartość i ogólnie jest drożej żyć, zamykać z powodu drożyzny jaka zapanowała na rynku ich dostawców… zamykać z powodu wzrostu obciążeń podatkowych…
- Nasza osobliwa władza – pisze Orbitowski – chcąc rzekomo pomóc przedsiębiorcom, wprowadziła zerowy VAT na niektóre produkty spożywcze, powiedzmy bułki, ser, wędliny i warzywa konieczne do zrobienia zapiekanek, jakie serwuje np. moja przyjaciółka prowadząca gastronomię. Podaje Ona dobre, kraftowne zapieksy, nie szajs z mrożonek. Jedzenie powinno kosztować mniej, ale nie kosztuje, bo do tej pieprzonej zapiekanki dochodzi jednak VAT w wysokości 8 proc. Nie można go odliczyć, bo przecież VAT od produktów spożywczych zniesiono, żeby, a jakże…. ulżyć gastronomii. W zamian przybito jej krzyż do pleców… komentuje felietonista.
- Ale to co już dotyka branżę gastronomiczną w sposób widoczny, drąży także podstępnie i podkopuje pozycję i stabilność innych branż i to prawie wszystkich oczywiście poza budżetówką, bankami i firmami energetycznymi będącymi prawie w całości własnością Skarbu Państwa… One, zwłaszcza te ostatnie, odnotowują w czasie powszechnego kryzysu jakieś zyski nadzwyczajne!!!- wspomniał o tym w niedzielę nawet premier. A wspomniał, ponieważ nie da się już tego faktu ukryć, zatem trzeba ludowi pokazać, że będzie się z tym walczyło…, czyli -jak to w komunie – bohatersko pokonywać będziemy problem, który stworzyliśmy… szkoda już gadać, jak się marnuje dorobek osobistego wysiłku całego pokolenia.
- Wracając do wątku poruszanego przez Orbitowskiego to płacenie za rachunki gotówką ma pomóc jego przyjaciółce nie tylko dlatego, że od razu ma ona środki do dyspozycji, ale także dlatego, że unika dodatkowych kosztów… chodzi zarówno o koszty bankowe jak i …terminale – Te pobierają prowizję, generując dodatkowy koszt, a jak ktoś płaci kartą, to najczęściej nie ma już drobnych na napiwek. Ponadto terminale księgują przelewy po 24 godzinach, uwzględniając tylko dni robocze. Oznacza to w praktyce, że forsa wydana w knajpie w czwartek po północy spłynie w poniedziałkowe popołudnie – kończy Orbitowski.
- My również zachęcamy do używania gotówki. Nie tylko z powodów takich jak opisał Orbitowski. W felietonie 3 miesiące temu wykazaliśmy, że gotówka to także gwarancja naszych wolności, to także sposób na uniknięcie inwigilacji poprzez rozwijanej przez rządzących w tempie gwałtownym niczym słusznym nieuzasadnionych systemów kontroli obywateli, a także znacznie bezpieczniejszy -w dobie przestępstw elektronicznych (oczyszczanie kont) – sposób przechowywania zasobów…, pieniądz w gotówce jest na pewno Twój…. Zatem nie daj się omamami ani politykom, ani państwu, ani złodziejom, tym bardziej że tak często to oznacza zamiennie to samo.
Marek Słomski
SIERPIEŃ
LIPIEC
Głos wołającego na puszczy…
- Ponad 19 milionów, czyli więcej niż połowa mieszkańców Polski w zasięgu najszybszego internetu 5G Plusa- chwalił się na początku roku największy obecnie ze wszystkich operatorów dostawca 5G w Polsce i to jeszcze nie koniec instalacji przygotowywanych przez Plusa. Jeśli do tego dodamy zasięgi – także nadal w tracie rozwoju – innych operatorów, to z usług 5G może na dzisiaj korzystać większość obywateli a na pewno prawie wszyscy mieszkańcy dużych i średnich miast.
- Wraz z rozwojem tej usługi rośnie jednocześnie zachwyt rzesz homosmartfoniarzy wpatrzonych w swoje przeskakujące w tempie ledwie uchwytnym ekrany. Z powodu szybkości, jakie oferuje 5G internetowa iniekcja jest teraz ciągła, bez żadnych nawet sekundowych przerw na oczekiwanie – błogiego szczęście nie przerywa więc dotychczasowa niedoskonałość techniki…
- Tymczasem obok naukowego rozwoju techniki ogłupiania ludzkości, którą zajmuje się dobrze opłacana przez firmy telekomunikacyjne i rządy część naukowców, to inna ich część- kierująca się nadal poczuciem misji- rozwija także metodami naukowymi wiedzę na temat tego, na czym to ogłupianie polega a zwłaszcza jaką cenę zdrowotną psychiczną, cielesną, ale i mentalną płacimy za tę „wygodę i przygodę”.
- Najpierw przedstawmy jedną z tych przedstawicieli świata nauki, które wzywają do opamiętania, póki nie jest jeszcze za późno. To prof. Halina Abramczyk – polska fizyczka i chemiczka, specjalistka w dziedzinie spektroskopii molekularnej i laserowej, profesor zwyczajny, wykładowca Politechniki Łódzkiej. Prowadzi badania nad metodami diagnostycznymi wykrywania wczesnych zmian nowotworowych metodą spektroskopii Ramana, obrazowania molekularnego Ramana i femtosekundowej spektroskopii laserowej. Wykładowca (visiting professor) w kilku zagranicznych uczelniach. Jest członkiem Komitetu Redakcyjnego Journal of Molecular Liquids od 1992 roku. Członek zarządu stowarzyszenia naukowego European Molecular Liquids Group (1992-2015). Członek komitetów naukowych wielu konferencji międzynarodowych. Wygłosiła wiele wykładów plenarnych i wykładów na zaproszenie w kraju i zagranicą.
- Właśnie profesor Halinie Abramczyk o szkodliwości pól elektromagnetycznych emitowanych przez sieci komórkowe, a w szczególności o 5G – udało się nawet powiedzieć jakiś czas temu w telewizji publicznej, co prawda śniadaniowej – aby zbyt wielu tego nie słyszało i przy okazji innego tematu – ale to i tak dobrze. Pani profesor użyła pewnego fortelu, aby powiedzieć publicznie na antenie, że możemy się liczyć z gwałtowna falą wzrostu nowotworów mózgu, z powodu rozwoju 5 G. Do audycji w telewizji publicznej została Ona zaproszona w innym temacie jako kierownik zespołu, któremu udało się opracować nowatorską metodę leczenia nowotworów, w tym sposób precyzyjnego określenia w czasie rzeczywistym-podczas operacji- obszaru do wycięcia komórek nowotworowych, co jak wiemy ma bardzo istotne znaczenie dla uniknięcia ewentualnych przerzutów, czy jak szczególnie w wypadku mózgu uniknięcia uszkodzeń zdrowych układów nerwowych. Pani profesor sama w pewnym momencie zmieniła temat, aby powiedzieć o zagrożeniach medycznych związanych z ekspansją 5G. Szczególnie mówiła o kancerogennych dla mózgu właściwościach fal na których pracuje 5G a których ogromnego zagęszczenia w środowisku wymaga rozwój tej technologii.
- Nie tylko wybitni naukowcy jak prof. Abramczyk i odpowiedzialni lekarze ostrzegają przed tą zabójczą dla zdrowia technologią jaką jest 5G. Już w 2016 Europejska Akademia EUROPAEM stwierdziła, że „istnieją silne dowody na to, że długoterminowa ekspozycja na pole elektromagnetyczne może powodować wzrost zachorowań na nowotwory, Alzheimera i bezpłodność. Częściej jednak mamy do czynienia z objawami nadwrażliwości na EMF, m.in. bólami głowy, trudnościami z koncentracją, problemami ze snem, depresją, brakiem energii, zmęczeniem i symptomami grypopodobnymi”.
- Niestety nasz rząd, jak i niektóre inne rządy, zupełnie nie reaguje na te ostrzeżenia i angażuje ogromne środki publiczne na wspomożenie rozwoju 5 G. Ułatwia też ten proces w zakresie otoczki prawnej np. 3 lata temu zmienił rozporządzeniem normy emisji natężenie PEM, zwiększając ich dopuszczalny poziom w Polsce… 10 000 krotnie!
- Cicho siedzi też społeczeństwo. Jak w przypadku montaży nowych masztów do anten telefonii komórkowej wcześniejszych generacji zdarzały się nawet bardzo ostre protesty społeczne, tak w przypadku instalacji 5G nie odnotowujemy prawie żadnych oddolnych działań protestacyjnych. Być może że moduły 5G instalowane są na istniejącej już rozbudowanej siatce masztów a także dodatkowe niewielkie anteny tego systemu instalowane gęsto w różnych miejscach niezbyt rzucają się w oczy a zwłaszcza nie wymagają trybu uzgodnień.
- Nasza redakcja, od dawna ostrzega przed skutkami zdrowotnymi PEM wynikającymi z nieodpowiedzialnej koncepcji stawiana na 5G, zamiast np. na telefonię opartą na nieinwazyjnym zdrowotnie światłowodzie- który ponadto zapewnia też tzw. szybki a nawet szybszy internet. Wspieramy też każde ruchy i działania obywateli protestujących przeciwko szaleństwu bezprzewodowemu – to nie pierwsza tzw. „wygoda”, której skutkiem jest zmniejszenie cierpienia i uciążliwości a to… poprzez szybszą śmierć!
Marek Słomski
CZERWIEC
Za długie nie przeczytam…, czyli klątwa internetowego czytania
- Świat nauki już wie, że powszechne dzisiaj cyfrowe czytanie stanowi poważne zagrożenie cywilizacyjne i to z powodu nie głównie zmian mentalnych, ale zmian… w ludzkim mózgu, które wywołuje tekst cyfrowy! Czym zatem jest i czym skutkuje „klątwa czytania internetowego”.
- Prace z dziedziny neurobiologii już dawno dowiodły, że nabycie klasycznej umiejętności czytania i pisania wymagało utworzenia nowego obwodu w mózgu naszego gatunku. Szczęśliwie doszło do tego około 6000 lat temu. Obwód ten ewoluował od bardzo prostego mechanizmu dekodowania podstawowych informacji, takich jak liczba kóz w stadzie, do obecnego, wysoce rozwiniętego mózgu czytającego. Badania prowadzone obecnie w wielu częściach świata ostrzegają, że każdy z tych istotnych procesów „głębokiego czytania” może być zagrożony, gdy przechodzimy na cyfrowe sposoby czytania – czytamy w krajowym popularnonaukowym periodyku.
- Te tajemnicze a rozpoznane jako negatywne skutki czytania internetowego zyskały już w publicystyce naukowej miano „klątwy lektury internetowej”. Nicholas Carr w artykule „Is Google Making Us Stupid?” potwierdził rosnące w środowisku badaczy obawy, przeprowadzając eksperyment dotyczący zmian neurologicznych u osób, które na stałe zaczęły posługiwać się internetem.
- W trakcie tego eksperymentu okazało się, że nabycie biegłości internetowej wyklucza zachowanie starej zdolności do lektury. Osoby te, nawet gdy chcą, nie potrafią „przełączyć” z powrotem swojego mózgu. Komentując to ustalenie znany polski publicysta Jacek Dukaj zauważa, że kiedyś potrafił zagłębić się w lekturze na długie godziny – dzisiaj zaś walczy, by skupić się na kilku stronach: „Czuję niemal fizycznie, jak coś wyrywa mnie z lektury: mój umysł przeskakuje z tekstu do innego strumienia informacji, nawet gdy nie ma żadnego innego strumienia informacji. […] Myślę w rytmie staccato. Umiem odbierać „równolegle” krótkie przekazy z wielu źródeł, ale nie jestem już w stanie przeczytać „Wojny i pokoju” – konkluduje publicysta.
- Zatem okazuje się, że cywilizacja nasza, zwłaszcza jej fenomen jakim jest nauka, zbudowana wszak na nabytej umiejętności skupienia i analitycznej refleksji, stoi przed ogromnym zagrożeniem. Zagrożeniem utracenia przez człowieka jako gatunku – i to na skutek zmian neurologicznych w mózgu wywołanych zmianami w nawykach czytania – zdolności twórczej kontemplacji!
- Co tracimy konkretnie? Skalę zagrożenia pokazują Maryanne Wolf i Mirit Barzillai w artykule „The Importance of Deep Reading”. W tekście tym przekonują oni, że uważne czytanie, przy którym zagłębiamy się w lekturę, jest bardzo ważne. Wolf i Barzillai analizują dalej istotę tego „głębokiego czytania”, czyli umiejętności gatunku ludzkiego rozwijanej dotychczas poprzez klasyczne czytanie książek. „Głębokie czytanie” – komunikują autorzy – oznacza obszar wyrafinowanych procesów, które napędzają zrozumienie i które zawierają myślenie opierające się na wnioskowaniu, dedukcyjne rozumowanie, umiejętności analityczne, analizę krytyczną, refleksję. Umysły eksperckie potrzebują milisekund, żeby uruchomić ten proces; młody umysł potrzebuje lat, żeby je rozwinąć. Badacze wskazują na potencjalne niebezpieczeństwo, które stwarza nacisk kultury cyfrowej położony na natychmiastowość i zniechęcający do głębszego namysłu, zarówno podczas czytania, jak i myślenia.
- Niestety zagrożenie to nie jest tylko możliwością, ale realizującą się właśnie i to od kilkunastu lat rzeczywistością, co wykazują już badania w tym te przywołane wyżej, ale również inne o charakterze statystyczno-socjologicznym.
- W 2001 roku firma Microsoft przeprowadziła na grupie dwóch tysięcy Kanadyjczyków test, w którym podzielono uczestników na dwie grupy: pierwsza czytała opowiadanie w tradycyjnej formie, a druga – przedstawione w sposób „internetowy” (hipertekstowo). Czytelnikom internetowym lektura nie tylko zabrała więcej czasu, ale na koniec siedmiokrotnie częściej zgłaszali oni niezrozumienie tego, co właśnie przeczytali. Czytając w internecie, łatwiej ulec pokusom prokrastynacji. Coraz powszechniejsza wielozadaniowość sprawia, że teksty czytane są pobieżnie. W ostatnich trzynastu latach attention span, czyli czas trwania koncentracji człowieka, skrócił się o jedną trzecią. Zmiana ta dotyczy głównie osób młodych, w wieku od 18 do 24 lat. 77% osób przyznaje, że pierwszym odruchem, gdy nic innego ich nie zajmuje, jest sięgnięcie po telefon. Ponadto statystyczny użytkownik nie czyta więcej niż kilka akapitów. Powstał sieciowy akronim na tę reakcję: TL; DR – co oznacza Too Long; Didn’t Read. (Za długie: nie przeczytam).
- Elektroniczność lektury sprawia, że coraz częściej zapadamy na jakąś formę technologicznego alzheimera. Z papierem jest inaczej: papier domaga się dyscypliny i uważności. – czytamy w przywołanym już na wstępie tekście w krajowym periodyku popularno-naukowym. Czy zatem swoisty regres kulturowy ludzkości, czyli degradacja do poziomu cywilizacji obrazkowej (jako „obrazek” odbieramy na ogół tekst, nawet stronę książki, w internecie) jest nieuniknionym i przesądzonym już losem naszego gatunku? Niekoniecznie ….
- Ta opowieść o zmieniającym się mózgu czytelnika nie musi bowiem koniecznie oznaczać nieuniknionej niepełnosprawności intelektualnej gatunku. Dysponujemy zarówno nauką, jak i technologią, które pozwolą nam zidentyfikować i naprawić zmiany w sposobie czytania, zanim się utrwalą. Ważne abyśmy znali prawdę i rozumieli procesy i zjawiska. Jeśli postaramy się zrozumieć, co dokładnie stracimy, możemy jeszcze powstrzymać katastrofę kulturową, jakim byłaby utrata umiejętności „głębokiego czytania” na rzecz klątwy czytania internetowego.
Marek Słomski
Starosta zarabia więcej od generała…
- W czasach PRL dla zobrazowania obłudy władzy i realnego braku, deklaratywnej tylko wówczas sprawiedliwości społecznej, opozycja (oczywiście nielegalna – innej nie było) chętnie cytowała pewną frazę autorstwa W. I. Lenina. Ten to w jednej ze swoich ideologicznych pozycji napisał, że Państwo, w którym milicjant (tak wtedy zwano policjanta) zarabia więcej aniżeli nauczyciel to Państwo dyktatorskie, czyli jak dzisiaj byśmy to nazwali totalitarne.
- Frazę tę chętnie cytowano, bo takie właśnie, jak opisał Lenin, były przez lata proporcje wynagrodzeń w PRL- nauczyciele zarabiali mniej i to znacznie od różnych mundurowych, w tym milicjantów. Prawdopodobnie to właśnie miało wpływ na pewną dość znamienną prawidłowość socjologiczną obserwowaną w tamtych czasach. Otóż statystycznie wtedy nauczycielki bardzo często wychodziły za mąż za Milicjantów, co być może wynikało z chęci wyrównania dysproporcji placowych.
- PRL skończył się formalnie na początku lat 90-tych ubiegłego wieku, ale peerelowskie zwyczaje przetrwały znacznie dłużej a niektóre nadal mają się dobrze … np. te wyrażające się w znamiennych dysproporcjach płacowych.
- Na początku tego roku pewna nauczycielka nagrała filmik. Ujawniła w nim, że miesięcznie zarabia 2872,80 zł. Kobieta mimo to nie chce rezygnować z pracy, którą kocha. A tak jej zdaniem zrobi połowa młodych nauczycieli, bo „nie będą mieli co do garnka włożyć”. Nie po to studiowałam siedem lat. Nie po to robiłam miliony kursów i szkoleń. Nie po to wydałam na to kupę kasy, żeby teraz z tego rezygnować. Kocham swoją pracę, uwielbiam przebywać z dziećmi, ale nie pisałam się na takie coś. Ja nie chcę być w tym kraju szmatą do wycierania podłogi – tłumaczyła. Ostatnio opublikowała mały update filmiku ze stycznia. Pokazała pasek wypłaty, który pochodzi z maja. Tym razem otrzymała za swoją pracę… 2909,74 zł – co ty zrobisz z tak ogromną ilością pieniędzy?! – ironizował ktoś w komentarzu do filmiku.
- A teraz dla porównania realia płacowe aktualnych mundurowych. Od niedawna osoba, która chce wstąpić do Wojska Polskiego, oprócz zawodowej służby wojskowej oraz Wojsk Obrony Terytorialnej (WOT), może wybrać trzeci, zupełnie nowy rodzaj – dobrowolną zasadniczą służbę wojskową. Kandydat na żołnierza w ramach zasadniczej służby wojskowej przejdzie dwa etapy. Najpierw będzie to 28-dniowe szkolenie podstawowe. Ta część zakończy się złożeniem przysięgi wojskowej. Następnie żołnierz kierowany jest na jedenastomiesięczne szkolenie specjalistyczne. W czasie służby wojskowej żołnierz ma zapewnione zakwaterowanie, a także wyżywienie. Państwo przekaże mu także mundur, ekwipunek, a także zapewni ubezpieczenie. Czas szkolenia wliczany będzie do okresu zatrudnienia. Co do zasady, żołnierz wstępujący do armii, już w okresie szkolenia może liczyć na wynagrodzenie równe pensji żołnierza zawodowego w wysokości 4560 złotych brutto. Osoby służące w wojsku poza miejscem zamieszkania, mogą otrzymać dodatek za rozłąkę, który w 2022 roku wynosi 540 złotych miesięcznie. Warto dodać, że aby tak- porównywalnie nieźle-zarabiać nie trzeba było się specjalnie, tak jak nauczyciel, przygotowywać.
- Żołnierzem dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej może bowiem być osoba, która ukończyła 18 lat, posiada obywatelstwo polskie, nie była karana za przestępstwo umyślne, posiada zdolność fizyczną i psychiczną do pełnienia służby wojskowej, ma wykształcenie co najmniej podstawowe i nieposzlakowaną opinię…. I tyle! Dysproporcja wynagrodzenia żołnierza dobrowolnej służby wojskowej (a także WOT czy innego zawodowego szeregowca) z nauczycielami aż nadto wyraźna i nie wymaga komentarza… Lenin już skomentował…
- Zatem PRL-owskie zwyczaje płacowe jak widać wiecznie żywe są i to niezależnie od ustroju. Choć trzeba przyznać, że są też pewne modyfikacje typowe dla czasu i ekipy w danym czasie rządzącej. Np. w tych latach znacznie lepiej jak kiedyś mają się urzędnicy. Jednak nie wszyscy chodzi o tych „politycznych”, tych którzy w jakiś sposób pochodzą z wyboru…Ostatnio np. po urzędowych podwyżkach dla samorządowców, diety radnych powiatowych w naszym powiecie wynoszą dobrze ponad 3 tysiące miesięcznie. Tyle radni biorą za na ogół maksymalnie 1-2 posiedzenia miesięcznie. A już doskonale mają się urzędnicy etatowi tacy jak starosta czy jego zastępcą, którzy w naszym powiecie podobnie jak radni dali sobie „maksa” (czyli stawkę najwyższą z możliwych ustawowo widełek), co oznacza zarobki na poziomie prawie około 20 tysięcy miesięcznie brutto. Kontynuując porównanie do wojska, to omawiani urzędnicy polityczni mają znacznie lepiej od wysokiej rangi oficerów, bowiem zarobki najwyższego rangą generała (4-gwiazdkowego) czy admirała wynoszą tylko 17 750 brutto.
- Poza dysproporcjami systemowymi wynikającymi z wykonywanych zawodów czy pełnionych funkcji to aktualną rzeczywistość płacową pracowników opłacanych z budżetu – czyli z forsy podatników – charakteryzują także różne zadziwiające „modyfikacje” personalne, które powodują, że pewne konkretne osoby zarabiają znacznie więcej aniżeli koleżanki i koledzy z ich grupy zawodowej np. jeden z naszych radnych gminnych, nauczyciel (czyli należący do grupy zawodowej słabo opłacanej) wyciąga miesięcznie z pracy w szkole i to jako „zwykły” nauczyciel prawie 10 tys. złotych. Mniej więcej tyle samo otrzymuje z etatu w starostwie jako urzędniczka nie z wyboru (czyli też grupy ogólnie słabo opłacanej- od 3 do 5 tys. zł.) inna nowogardzka radna gminna – notabene siostra żony wspomnianego radnego nauczyciela… Jakim cudem? A to już inny odrębny temat.
Marek Słomski
MAJ
Każdy jest winien 38 703 zł
1. O tym, że dług Państwa rośnie wiadomo nie od dziś. Licznik długu pokazuje, że w marcu zadłużenie Skarbu Państwa urosło o około 3,3 mld złotych. W sumie sięga prawie 1,15 bln zł. Żeby spłacić długi, każdy obywatel musiałby oddać kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ale jak się okazuje to jednak nie cały dług publiczny – ponadto na koniec 2021 roku, ponad 260 mld długu Państwa znajdowało się w zobowiązaniach rządu zawartych poza ewidencjonowaniem budżetowym, czyli także poza kontrolą parlamentu.
2. Jak to możliwe? Ano możliwe – wszystko z powodu tzw. wypychania niektórych wydatków Państwa poza oficjalny budżet. Takie wypychanie kolejnych wydatków państwa poza oficjalny budżet to swoista specjalność rządów obecnego premiera. W praktyce polega to na tworzeniu kolejnych specjalnych funduszy i ma przede wszystkim związek z finansowaniem pomocy w trakcie pandemii poprzez Polski Fundusz Rozwoju a ostatnio także przez tworzenie specjalnych funduszy w Banku Gospodarstwa Krajowego, które nie są uwzględniane w krajowej definicji długu.
3. W tym roku to pozabudżetowe zadłużenie będzie jeszcze większe, bo przecież pączkują kolejne fundusze przy BGK takie jak Fundusz Pomocy dla Uchodźców czy Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych. Widzimy też kolejne przedsięwzięcia finansowane z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 i Rządowego Funduszu Polski Ład, które również działają przy BGK i ich wydatki nie podlegają kontroli parlamentu.
4. Taka praktyka działania rządu, czyli polityka swoistego zamydlania rzeczywistego stanu finansów Państwa jest powszechnie krytykowana przez ekonomistów. Problem przejrzystości finansów publicznych w Polsce nasilił się po wybuchu pandemii COVID-19. Różnica w wielkości państwowego długu publicznego, który wynika z budżetu a długu sektora instytucji rządowych i samorządowych, który uwzględnia wszystkie zobowiązania, również te wypchnięte poza budżet zwiększyła się na koniec 2021 roku do 260 mld zł. z 55 mld zł przed pandemią– mówi Marcin Kujawski, starszy ekonomista Banku BNP Paribas.
5. Powinniśmy mieć czytelną sytuację, powinny być zaniechane wszystkie te praktyki, które czynią politykę fiskalną niewiarygodną, bo czynią ją nieczytelną. – mówił niedawno na łamach „Business Insider Polska” profesor Jerzy Hausner, były członek Rady Polityki Pieniężnej, odnosząc się do podpisanej ustawy budżetowej, poza którą znalazło się około 20% wydatków Państwa w wyniku wspomnianego wypychania przez rząd poza budżet niektórych z tych wydatków.
6. Z kolei Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli, mówił już w połowie ubiegłego roku, że rząd zastosował bezprecedensowe mechanizmy służące wypychaniu wydatków poza budżet. – Kreatywna księgowość budżetowa i niska przejrzystość finansów publicznych mogą spowodować poważny kryzys gospodarczy, którego ofiarami będą obywatele – oceniał Banaś.
7. O tym, że ofiarami takiej polityki obecnego rządu będą obywatele to stwierdzenie równie kluczowe co oczywiste. Już dzisiaj, aby spłacić dług publiczny Państwa liczony tylko w jego oficjalnym budżetowej wielkości, to każdy obywatel także niemowlę i starcy musiałby oddać około 38703 zł. Już dzisiaj wszyscy i nie tylko przedsiębiorcy ponosimy skutki materialne i drożyzny, galopującej inflacji, i wzrostu innych kosztów życia wynikających tak naprawdę z szukania przez rząd pieniędzy, gdzie da i gdzie się nie da. No ale rząd pieniądze musi mieć, aby dobrym być – nie będę już wymieniał znanych powszechnie form tej „dobroci”.
Marek Słomski
Brytyjczycy pogłębiają badania nad e-papierosami: tym razem rozpracowują ich rolę w rozpoczynaniu i rzucaniu palenia
W dyskusji na temat alternatyw dla palenia często podejmuje się temat początkowych doświadczeń osób młodych i tego, co może stanowić dla nich swoistą „bramę” do uzależnienia.
Spostrzeżenia płynące z badania przeprowadzonego przez University College London zaprzeczają tezie, że e-papierosy są początkiem nałogu wśród młodych. A trzeba podkreślić, że zostało ono sfinansowane przez Cancer Research UK, uznaną i niezależną instytucję naukową w Wielkiej Brytanii.
Dr Emma Beard, pod kierunkiem której powstała praca, mówi: – Wyniki te sugerują, że można wykluczyć duży efekt „bramy”, o którym donoszono w poprzednich badaniach, zwłaszcza wśród osób w wieku od 18 do 24 lat. Współautor badania, profesor Lion Shahab, dodaje: – Wyniki te są ważne, biorąc pod uwagę sprzeczne zalecenia organów służby zdrowia i rządów w różnych krajach. Dotychczasowe badania potwierdzają tezę, że e-papierosy są mniej szkodliwe niż tytoń i pomagają palaczom rzucić palenie. Naukowcy stwierdzili, że zmiany w rozpowszechnieniu używania e-papierosów wśród osób w badanej grupie wiekowej w Anglii „nie wydają się być związane ze wzrostem liczby osób palących”. Oszacowali, że nawet w najgorszym scenariuszu, tylko jedna na 10 młodych osób używających e-papierosów stanie się nałogowym palaczem tytoniu.
Inne brytyjskie instytucje już od jakiegoś czasu otwarcie poruszają temat roli e-papierosów w rzucaniu palenia, co więcej, Public Health England oraz Royal College of Physicians oficjalnie stwierdziły, że e-papierosy mogą być potencjalnie mniej szkodliwe nawet o ok. 90- 95 proc od tradycyjnych. A to głównie dzięki temu, że nie wydzielają dymu, najbardziej niebezpiecznego dla czynnych palaczy, ale szkodliwego także dla biernych.
Na rynku pojawiają się również produkty z zupełnie innej kategorii, która może być nikotynową alternatywą dla tradycyjnych papierosów. Saszetki nikotynowe są jeszcze stosunkowo nową kategorią (na polskim rynku można już jednak wybierać, wśród nich mamy np. VELO) i w niczym nie przypominają tradycyjnych papierosów. Umieszcza się je pomiędzy dziąsłem a wargą, co pozwala na uwolnienie się nikotyny. Fakt, że nie zawierają one tytoniu sprawia, że naukowcy oceniają ich szkodliwość jako jeszcze niższą, niż wspomnianych e-papierosów, także tych działających w systemach zamkniętych, czyli z gotowymi, przebadanymi laboratoryjnie kartridżami, do których należą m, in. Vuse ePod. Stworzono nawet specjalną skalę, która określa wpływ produktów nikotynowych na organizm (tzw. risk continuum), a jako mniej szkodliwe od tradycyjnych papierosów znajdziemy na niej również podgrzewacze tytoniu.
Wszystko wiedzą ci co wiedzą
- Można się obawiać, że sprawa Smoleńska wraca nie dlatego, że rząd trafił na faktycznie zmieniające obraz całości dowody, ale dlatego, że sytuacja międzynarodowa wyjątkowo sprzyja narracji o rosyjskim spisku – pisze wczoraj dla WP znany publicysta Jakub Majmurek.
- W ostatnich tygodniach cały świat przekonał się, że Putin jest zbrodniarzem wojennym, że w realizacji swoich politycznych celów nie cofnie się przed niczym…Wszystko to tworzy klimat, w którym pytanie „a może Putin faktycznie byłby zdolny do tego, by zabić Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku” przestaje brzmieć absurdalnie nawet dla osób traktujących raporty Macierewicza jako kiepską fantastykę – kontynuuje Majmurek.
- Jednak to, że Putin i jego reżim byliby zdolni do zamachu w Smoleńsku, nie znaczy jeszcze wcale, że go dokonali. Świadczyć mogą o tym tylko twarde dowody, wskazujące na zamach 10.04.2010 roku i prowadzące wprost do Putina. Dopóki takich dowodów nie ma, dopóty stojącym na czele Polski politykom nie wolno wysuwać nieprzemyślanych oskarżeń – konkluduje publicysta.
- Logika J. Majmurka jest bez zarzutu i konkluzja jak najbardziej słuszna. Jednakże to w niczym nie zmienia faktu, że rządząca partia z jej przywódcą nie zamierza stracić takiej geopolitycznej okazji jaką jest agresja rosyjska na Ukrainę, aby odgrzać tezę o zamachu smoleńskim i przy okazji po raz kolejny wskazać nie tylko Putina jako organizatora tego szaleństwa, ale także przypomnieć i oskarżyć o współudział jego krajowych rzekomych wspólników i popleczników, czyli ludzi byłej PO z Tuskiem na czele.
- Początek realizacji tego pomysłu polityczno-wyborczego mającego na dodatek odciągnąć uwagę Polaków od realnych problemów (poczucie zagrożenia i skutkami wojny i wojenną retoryką, drożyzna, inflacja skutkująca wysoką podwyżką rat kredytowych itd.) możemy wyraźnie obserwować od kilku dni. A jego apogeum inauguracyjne przypadło na ostatnią niedzielę i uzewnętrzniło się podczas oficjalnych i partyjnych obchodów 12 rocznicy katastrofy smoleńskiej.
- Dowiedzieliśmy się podczas tych obchodów a zwłaszcza podczas przemówienia zamykającego rocznicowy dzień, że „już wszystko wiemy…” Oczywiście to „co wiemy” wiedzą tylko ci co wiedzą, ponieważ żadne konkrety za tym stwierdzeniem o „jasności w temacie” nie poszły i pozostaje nam przyjmować na wiarę, że w ogóle jakiekolwiek udokumentowane konkrety, potwierdzające tezę o zamachu, istnieją.
- Owe „wszystko wiemy” zabrzmiało zatem zupełnie podobnie i podobnie gołosłownie jak wcześniejsze stwierdzenia o „dojściu do prawdy” od lat padające podczas smoleńskich miesięcznic i rocznic. Zabrzmiały podobnie acz świeżo, ponieważ z powodu wywołanej głównie pandemią, dwuletniej przerwy w publicznych obchodach smoleńskich, dawno już ich nie słyszeliśmy.
- Na koniec tych rozważań jeszcze raz wróćmy do tekstu Majmurka: Choć cały świat widzi, do czego zdolny jest Putin, nie znaczy to jeszcze, że uwierzy w to, co o zamachu opowiadać będą Kaczyński z Macierewiczem, jeśli nie przedstawią poważnych dowodów. Jeśli bez ich przedstawienia będą starali się wykorzystać dramat Ukrainy do umocnienia własnej narracji o zamachu, nie przysporzy to powagi polskiemu państwu, a nawet może utrudnić mu skuteczne zabieganie o swoje interesy. Być może w najbliższych dniach Kaczyński przedstawi dowody, które unieważnią krytyki takie jak powyższa. Ale jeśli tego nie zrobi, odpalenie Smoleńska w tym momencie świadczyć będzie wyłącznie o jego skrajnym braku odpowiedzialności za państwo i niezdolności do myślenia w innych kategoriach niż partyjne nawalanki – podsumowuje publicysta.
- Poniedziałkowa, przedstawiona już po tekście Majmurka, prezentacja raportu Komisji Macierewicza nie ujawniła niczego czego byśmy do tej pory nie wiedzieli o katastrofie, włącznie z tezami KM o wybuchu- dowodów jak nie było tak nie ma. Tak to też skomentowała większość publicystów zarzucając dodatkowo niestosowność, szczególnie wobec rodzin, publicznego prezentowania przy tej okazji drastycznych zdjęć ciał ofiar katastrofy. Marek Słomski
PRACODAWCO! zadbaj o zdrowie i bezpieczeństwo swoich pracowników!
Wojewódzki Urząd Pracy w Szczecinie ogłosił konkurs na
projekty ukierunkowane na niwelowanie zdrowotnych czynników ryzyka w miejscu pracy, w tym z zakresu ergonomii pracy oraz przekwalifikowanie pracowników pracujących w warunkach negatywnie wpływających na zdrowie
Działanie 6.8 Wdrożenie kompleksowych programów zdrowotnych oraz przedsięwzięć zapobiegających istotnym problemom zdrowotnym regionu oraz dotyczących chorób negatywnie wpływających na rynek pracy, ułatwiających powroty do pracy, umożliwiających wydłużenie aktywności zawodowej oraz zwiększenie zgłaszalności na badania profilaktyczne
Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Zachodniopomorskiego 2014-2020.
Kto może składać wnioski?
Pracodawcy z obszaru województwa zachodniopomorskiego, z wyłączeniem dużych przedsiębiorstw.
Na co można otrzymać dofinansowanie?
1. Programy niwelujące zdrowotne czynniki ryzyka w miejscu pracy, w tym z zakresu ergonomii pracy, pracodawcy mogą wykorzystać uzyskane środki m.in. na:
- dostosowanie stanowiska pracy, aby dalsza praca nie pogarszała stanu zdrowia pracowników,
- rozszerzenie pakietów świadczeń medycznych,
- ochronę narządów ruchu, wzroku, słuchu i węchu pracowników w miejscu pracy,
- podniesienie poziomu wiedzy pracowników na temat profilaktyki chorób cywilizacyjnych,
- walkę ze stresem, np. poprzez organizację punktu indywidualnych konsultacji z psychologiem,
- zorganizowanie pakietów sportowych dla pracowników,
- organizację punktu medycznego na terenie zakładu pracy.
2. Programy przekwalifikowania pracowników długotrwale pracujących w warunkach negatywnie wpływających na zdrowie: przygotowujące do kontynuowania pracy na innych stanowiskach w firmie.
Kogo można objąć wsparciem?
Uwaga: pracodawcy planujący wdrożenie programu przekwalifikowania pracowników muszą prowadzić działalność od co najmniej jednego
roku na dzień złożenia wniosku o dofinansowanie i objąć wsparciem pracowników zatrudnionych u siebie także od co najmniej jednego roku.
Terminy i wysokość dofinansowania
I runda: 22.04.2022 r. do 23.05.2022 r. do godziny 15:00,
III runda: 23.08.2022 do 24.10.2022 r. do godziny 15:00.
Pula środków przeznaczona na dofinansowanie projektów wynosi: 1 949 532,56 zł z czego:
- na I rundę konkursu przeznacza się środki w wysokości 974 766,28 zł.
- na II rundę konkursu przeznacza się środki w wysokości 974 766,28 zł.
Organizacja trzeciej rundy konkursowej jest uzależniona od stopnia wykorzystania alokacji przez projekty wyłonione z poprzednich rozstrzygniętych rund oraz dostępności środków na działaniu.
Dokąd po informacje?
Regulamin konkursu 6.8 jest zamieszczony na stronie www.rpo.wzp.pl lub www.rpo.wup.pl zakładka: zobacz ogłoszenia i wyniki naboru wniosków.
Kontakt: Wojewódzki Urząd Pracy w Szczecinie
Biuro Informacji i Promocji EFS
Biuro Informacji i Promocji EFS w Koszalinie
efskoszalin@wup.pl, tel. 94 344 50 25/26
NASZ FELIETON:
Znowu zaczęli…
- Wojna na Ukrainie to straszne doświadczenie, którego lepiej by było aby nikt nigdy nie musiał doznawać, które lepiej aby się nam, światu ale zwłaszcza Ukraińcom i Rosjanom nie przydarzyło . Ale w naszym polskim krajobrazie ta wojna spowodowała też – być może niespodziewanie – zjawiska napawające otuchą. Mam tu na myśli zwłaszcza zarówno powszechną jak i udowadnianą praktycznym codziennym działaniem solidarność Polaków Ukraińcami ale nie tylko to…
- Zaraz po wybuchu wojny na Ukrainie dało się zauważyć bowiem zaprzestanie w codziennym przekazie polskiej telewizji publicznej walk w innej, trwającej od lat, wojnie – wojnie polsko – polskiej. Ta nagła cisza na tym polu walki wynikała, z odwrócenia uwagi na rzeczywiście poważne i groźne dla światowego pokoju wydarzenia jakim jest potępienia godna, putinowska agresja i cierpienia zaatakowanej ludności ukraińskiej.
- Niestety to pozytywne a swoiste zawieszenie broni w tym, stałym już politycznym zwyczaju ostatnich lat w Polsce , czyli propagandowym wzajemnym ujadaniu, nie okazało się trwałe i cieszyło nas zaledwie dni kilka ..no może z tydzień z okładem. Aktualnie mamy zaś wyraźną wznowę stanu zwarcia totalnego rządzących i opozycji (głównie tej z PO).
- I tak jak wojna na Ukrainie spowodowała to polskie zawieszenie broni tak ta sama wojna stała się także nową Inspiracją dla wspomnianej wznowy a teza, którą dzisiaj karmiony jest lud to teza, że winę za oczywiście karygodne, mordowanie przez ruskich żołnierzy, ukraińskich obywateli w tym dzieci i cywilów oraz niszczenie ukraińskiego mienia ponosi nie kto inny ale Tusk Donald i spółka- to oni bowiem zachęcili tak czy inaczej Putina aby poszedł On dalej w swoich imperialnych planach i zaatakował niepodległą Ukrainę.
- Do tego dochodzi ożywienie mitu smoleńskiego – ta brutalna i potępienia godna agresja Putina na Ukrainę, według diagnozy stawianej w telewizji publicznej, udowadnia ponoć niezbicie, że katastrofa smoleńska to nie katastrofa ale zamach rosyjski i nie tylko to udawania ale także to, że za zamachem tym stoi …nie kto inny jak Tusk i spółka o czym przypominają i co dokumentują wznawiane z częstotliwości tykania zegara zdjęcia Tuska i Putina obejmujących się w 2010 na miejscu tragedii a także zdjęcia Kopacz z herbatką w moskiewskim prosektorium.
- Aby nie było już żadnych wątpliwości kto zacz i za czym kto stoi to dziennikarz TVP naciera na Tuska z pytaniem, które tak postawione nie jest zresztą pytaniem a twierdzeniem : ?….. dziennikarz tak pyta i pyta o to Tuska nie Putina lub jego rzecznika.
- Tak, że to małe szczęście czyli koniec ujadania w tym wielkim nieszczęściu czyli wojnie na Ukrainie okazało się bardzo krótkotrwałe….ogary ponownie poszły w las i huczy aż uszy bolą…
- W przeciwieństwie do- podnieconych nowymi możliwościami propagandowymi jakie przyniosła im wojna- politykom to obywatele na ogół zaangażowani są w realną pomoc. Politycy zatem pieką swoją pieczeń w ogniu inskanderów gdy tymczasem Polacy przyjmują do domu uciekinierów i zbierają co się da wysyłając pomoc w setkach TIR-ów przekraczających codziennie granice polsko-ukraińską i…. nie pamiętając złego.
Marek Słomski
LUTY
STYCZEŃ
WYWIAD Z EUROPOSŁEM BARTOSZEM ARŁUKOWICZEM
GRUDZIEŃ
PAŹDZIERNIK
WRZESIEŃ
2021
kwiecień
marzec
luty
styczeń
GRUDZIEŃ
LISTOPAD